mąż mnie nie szanuje druga strona medalu

zyjemy oddzielnie. ja w Polsce, on za granica. zostalo nam nieduzo do mojego wyjazdu. on jak sie upija gada glupie rzeczy. jest duzo starszy ode mnie, parenascie lat. nie raz sie szarpalismy, po Mąż nie ma potrzeby spędzania że mna czasu.Po pracy śpi lub serfuje w necie. Mimo że bardzo dbam o siebie jestem dla niego przezroczysta. Czesto mnie upokarza po kłótni potrafi się 59316 wyświetleń. Larwiątko 🐛. 14 minut temu. witam, mam 26 lat, mężatką jestem od 5 lat, znamy się z mężem od 8 lat. to była miłość od pierwszego wejrzenia, szaleliśmy na swoim Od dluzszego czasu oklamuje mnie. Przychodzi nacpany, pijany i wmawia mi ze jestem po**bana bo sie do niego czepiam. Czasem potrafi wyzwac mnie od roznych, bo on przychodzi zmeczony a nie pijany i Druga strona medalu (2009) - Wskutek wypadku drogowego Eve Pretson traci pamięć. Dowiaduje się, że jest reporterką. Ktoś chciał ją zabić po tym, jak przeprowadziła wywiad z człowiekiem, który Reiche Frau Sucht Mann Zum Heiraten. szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 09:29 nie wiem juz co robic. Znam meza od 4 lat i jest coraz gorzej. Maz mnie nie szanuje. Mowi do mnie podniesionym glosem, potrafi wyzwac. Ostatnio zaczal wydawac mi polecenia. Mamy male 1,5 roczne dziecko i obecnie jestem na wychowawczym. Nie chcialabym rozwodu bo szkoda mi maluszka zeby wychowywal sie bez ojca. Ale z drugiej strony przeciez bedzie widziec ze tatus nie szanuje mamusi i bedzie robic to samo. Co zrobic w takiej sytuacji? Macie jakies rady jak zmienic postepowanie meza? szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 10:48 on nie chce terapii bo uwaza ze nie ma problemu Camorrra Dołączył: 2015-02-08 Miasto: wrocław Liczba postów: 2870 29 kwietnia 2016, 10:50 no juz nie mloda, mam 36 latBłagam Cię Serio chcesz aby tak wyglądały Twoje kolejne 36 lat? Dołączył: 2014-05-15 Miasto: Bielsko-Biała Liczba postów: 1669 29 kwietnia 2016, 10:55 szyneczka80 napisał(a):on nie chce terapii bo uwaza ze nie ma problemuna ludzi, którzy uważają, że nie ma problemów w ich małżeństwie, mimo że albo się z małżonkiem kłócą, ajbo nie odzywają jest tylko jeden skutecny sposób: zostawić. Ale rób jak uważasz. Twoje życie, my go za Ciebie nie przeżyjemy. 29 kwietnia 2016, 10:57 szyneczka80 napisał(a):no wlasnie. Poczatkowo nie byl chamem. Poczul sie chyba pewnie. A teraz sie tlumaczy ze to dlatego ze jest taki zmeczony a ja sobie siedze w domuTo powiedz, ze jak to taka lekka praca w domu, to sie zamienisz i Ty pójdziesz do pracy, a on niech siedzi z dzieckiem... Na mój gust to on ma pretensje, ze pracuje ciezko, fizycznie, a Ty siedzisz w domu i "nic nie robisz". Pewnie nie zdaje sobie sprawy ile uwagi absorbuje małe dzieciątko, nie wspominając o zajęciach domowych. Zapytaj czy ktos mu bronił sie kształcić albo zmienić prace na inna? Dłatwego uważam, ze ludzie powinni dobierać sie na tym samym "poziomie". W równym wieku, o podobnym wykształceniu, na równym poziomie finansowym, bo to pozniej generuje rożnego rodzaju konflikty. Aczkolwiek to go nie usprawiedliwia- nie mysl tak. Nie ma prawa wydawać Ci poleceń ani na Ciebie krzyczeć, nie jestes jego własnością ani niewolnikiem. Nie mniej jednak to sie nie zmieni pewnie, wiec na Twoim miejscu starałabym sie zapewnić sobie niezależność. :( szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 11:02 przed slubem przyrzekal mi ze zmieni prace, mial robic prawo jazdy. Slowa nie dotrzymal. Camorrra Dołączył: 2015-02-08 Miasto: wrocław Liczba postów: 2870 29 kwietnia 2016, 11:04 Ile czasu z nim byłaś zanim wyszłaś za niego? Dołączył: 2016-03-23 Miasto: St Mary Mead Liczba postów: 438 29 kwietnia 2016, 11:04 z tego co rozumiem jesteś od niego lepiej wykształcona i całkiem dobrze zarabiałaś tak? Teraz macie dziecko to sobie myśli, że może wszystko, bo i tak nie masz innego wyjścia jak latać koło niego. Mojej koleżanki mąż też się podobnie zachowywał: pozwalał sobie na wydawanie poleceń, darł się za byle drobiazg, nie pomagał przy dziecku. Kiedyś wprost do niej powiedział: "dobra nie pyskuj i tak sobie nigdzie nie pójdziesz, kto będzie chciał rozwódkę z dzieckiem"Ale dziewczyna była twarda i dała mu szkołę życia. Nie było jej szkoda "maluszka co się będzie wychowywał bez ojca palanta poniżającego matkę". Nie rozwiodła się z nim, chodzi facet jak w szwajcarskim zegarku. Nabrał szacunku bo zobaczył, że ona ma tak naprawdę większe jaja niż on, a chyba o tym zapomniał odkąd zajęła się zmienianiem będziesz wiedziała czego chcesz, albo będziesz popychadłem pana i władcy. Rządzi ten co kocha mniej. krewetka. 29 kwietnia 2016, 11:04 nie musi dojść od razu do rozwodu, jest jeszcze separacja. najpierw oczywiście rozmowa, powiedz że nie życzysz sobie takiego traktowania, dziecko było waszą wspólną decyzją, a teraz on się na tobie wyżywa. jasno powiedz, że albo teraz wnosisz o separację, albo on zmieni swoje zachowanie - tylko że jeśli znów się zagalopuje to już bez kolejnej rozmowy złożysz pozew o separację. poszukaj sobie w internecie jak napisac pozew o separację, czym jest separacja, jak wygląda jej przebieg, czym się kończy, jakie sa jej róznice z rozwodem. szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 11:06 i jak ona to zmienila? szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 11:06 i jak ona to zmienila? szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 09:29 nie wiem juz co robic. Znam meza od 4 lat i jest coraz gorzej. Maz mnie nie szanuje. Mowi do mnie podniesionym glosem, potrafi wyzwac. Ostatnio zaczal wydawac mi polecenia. Mamy male 1,5 roczne dziecko i obecnie jestem na wychowawczym. Nie chcialabym rozwodu bo szkoda mi maluszka zeby wychowywal sie bez ojca. Ale z drugiej strony przeciez bedzie widziec ze tatus nie szanuje mamusi i bedzie robic to samo. Co zrobic w takiej sytuacji? Macie jakies rady jak zmienic postepowanie meza? Dołączył: 2013-02-21 Miasto: N Liczba postów: 383 29 kwietnia 2016, 13:12 on jak ma zostac z dzieckiem to wiezie je zaraz do tesciowej - a tesciowa wie jaka sytuacja jest u was, pewnie jest za synem a nie za toba? moze chociaz sprobuj z ta lista? moze zaproponuj, ze ty bardzo chetnie pojdziesz do pracy tylko ze przedszkole to tyle i tyle kosztuje i jak ty pojdziesz do pracy to on czesc obowiazkow domowych bedzie musial wziac bo ty juz nie bedziesz miala tyle czasu a samo sie nie zrobi? Ja tak swojego musialm troche ustawic - sam wybral czynnosic ktore ma robic i ja sie tego nie tykam (tu trzeba byc konsekwentym), a jak siee czepi ze czegos nie zrobialam to odpowiadam "a ty juz swoje zrobiles?", a jak zrobie swoje a nieodkurzone ponad tydzien to wtedy mu "wypominam". Tak jak dziewczyny pisza, pozwolilas mu sie panoszyc, musisz sie postawic i albo sie dogadacie albo rozwod i nie patrz na rodzicow - to twoje zycie. Dołączył: 2014-06-25 Miasto: Warszawa Liczba postów: 26244 29 kwietnia 2016, 13:15 No, ten taki jego opór też jest w sumie dośc typowy, dla człowieka, który czuje się niepewnie i jego działa podszyte są strachem. Tylko to mężczyzna, on się do słabości łatwo nie przyzna, a juz w obliczu zarzutów to zupełnie niemożliwe. Trzeba go podejść inteligentnie, żeby myślał, że sam wpadł na ten pomysł, że jest panem sytuacji, ale bez wbudzania poczucia winy. No i tu niestety żadne konkretne rady i sposoby, jako że nikt z nas Twojego męża nie zna, nie będą skuteczne, chyba że szczęście Ci dopisze. Po prostu potrzeba Ci siły, żeby samej tym pokierować. Dołączył: 2014-01-18 Miasto: Wro Liczba postów: 7103 29 kwietnia 2016, 13:38 szyneczka80 napisał(a):mnie niestety maz uderzyl.... Wynioslam sie wtedy z maluszkiem do rodzicow. Tylko ze moi rodzice go usprawiedliwiaja bo wierza ze slub na cale zycie wiaze. Zreszta oni nie znaja jego prawdziwej twarzy. Wg nich najwazniejsze ze nie pije. Namowili mnie do powrotuTwój facet jest zerem. Albo nawet mniej niż zerem. A rodzice niestety nie są lepsi - zamiast wesprzeć córkę, wpychają cię z powrotem w domowe piekło, a jedynym argumentem jest to, że ''nie pije''. Czyli co, może cię prać, olewać, wyzywać, ale najważniejsze że nie pije? Nie daj się takiemu myśleniu!Wiesz, moi rodzice też mieli moment, że się dużo kłócili. Byłam dzieckiem, nie wiem ile to trwało: może rok, może miesiąc, dość że te kłótnie były bardzo częste i bardzo głośne. Później się to uspokoiło, są bardzo zgodnym małżeństwem. Ale ja do dzisiaj - dobre 15 lat później - kulę się w sobie kiedy ktoś w mojej obecności podnosi głos. Nawet jeśli są to obcy ludzie kłócący się na ulicy - ja się stresuję. Nie rób tego swojemu dziecku. Zaciśnij zęby, odejdź od niego, bo nic dobrego cię przy nim nie czeka. Za rok będziesz inną kobietą i będziesz się zastanawiać, co ty tyle czasu robiłaś z tym dupkiem. Dołączył: 2014-04-23 Miasto: Kraków Liczba postów: 20722 29 kwietnia 2016, 13:45 Masz takie traktowanie na jakie sobie pozwalasz. Pozwalasz się traktować jak szmata to mąż Cię traktuje jak szmatę, proste. Niektórzy nie potrzebują żeby inni wyznaczali im granice, mają swoje własne i swój własny rozum/kręgosłup moralny, dzięki któremu wiedzą że bliskie osoby trzeba traktować z szacunkiem. Inni tego nie mają, więc traktują niby bliskie osoby na tyle źle na ile źle się one pozwalają traktować. Takie sprawdzanie jak daleko mogą przesunąć granicę, czy to będą kąśliwe komentarze, ubliżanie, wyzwiska, podcinanie skrzydeł, czy wprost fizyczna przemoc i bicie. Moim zdaniem w ogóle z takimi ludźmi nie warto się w jakikolwiek sposób zadawać, tym bardziej wiązać. Ale jeżeli ktoś już ma zacięcie masochisty/Matki Teresy to powinien mieć chociaż świadomość, że jak raz pozwoli sobie przesunąć granicę to wywoła lawinę i tego już się nie będzie dało odwrócić. Właśnie dlatego, że ta druga osoba nie szanuje. Camorrra Dołączył: 2015-02-08 Miasto: wrocław Liczba postów: 2870 29 kwietnia 2016, 13:49 beautyinme napisał(a):Matylda111 napisał(a):Camorrra napisał(a):szyneczka80 napisał(a):ja niestety nie mam wsparcia. Przyjaciele dawno gdzies sie porozchodzili, rodzina nie uznaje rozwodow. Tak, wiem ze jestem slaba. Moze jakies proszki zaczne lykac. Jesteś słaba i do tego żałosna. Idź do jakiegoś specjalisty zanim zrobisz krzywdę sobie i Autorka i jest słaba, ale szuka pomocy. A nazywanie jej żałosną świadczy o tobie jak najgorzej. To nie sztuka wyżywać się nad słabszymi psychicznie. Zastanów się nad To przykre jak ludzie uwielbiają kopać leżącego... Niestety, ale tak jest - przykre ale prawdziwe. Wiem, bo też tak miałam. I wiem, że głaskanie po główce nic nie da. Czego dowodem jest kilka stron wątku, a dziewczyna zamiast wyciągać konstruktywne wnioski pisze o psychotropach, czyli nadal ma odruch konia. Nadal ucieka, zamiast mierzyć się z problemem. Przeczytaj książkę "Moje dwie głowy". I zamiast po psychotropy, pójdź na terapię, gdzie będziesz pracować nad sobą i wzmacniać się psychicznie. To wymaga pracy, wręcz orki na ugorze, jest trudne, ciężkie i bolesne, czasem nawet bardzo. Ale warto. Dołączył: 2013-01-31 Miasto: Góra Liczba postów: 3026 29 kwietnia 2016, 14:26 a ja nie rozumiem takiego myślenia - nie odejdę/ nie rozwiodę się bo szkoda mi dziecka..... to lepiej żyć z człowiekiem który nie szanuje lub bije/pije/ćpa? i stracić najlepsze lata życia, obudzić się na starość z myślą że jednak trzeba było odejść. pogadaj z mężem, niech powie wprost o co mu chodzi. jak chce to się zmięcie, ty do pracy od wychowuje dziecko, zobaczy jaka to harówka szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 16:21 zeby cos zmienic to trzeba miec sile psychiczna. Czy jest cos zlego w tym ze chce leczyc depresje lekami? Odbieram to jakby antydepresanty to bylo zlo? Poza tym to nie jest tak ze on ciagle wrzeszczy, potrafi byc tez mily. Dlatego ciezko jest mi skreslac 4 lata zwiazku. Poza tym nie naleze do ludzi ktorzy jak cos jest nie tak to zabieraja manatki i tyle. Chcialam powalczyc o nas. Myslalam ze ktoras z was tez tak miala i sobie z tym poradzila. Edytowany przez szyneczka80 29 kwietnia 2016, 16:31 Dołączył: 2015-01-14 Miasto: Kielce Liczba postów: 2265 29 kwietnia 2016, 16:54 to on uderzając cię skreślił 4 lata związku. będziesz walczyć o was? a panisko co w tym czasie będzie robiło? na terapię nie chce iść, więc jakąkolwiek walkę ma w dupie. potrafi być miły? to fajnie, ale ty nie masz dwóch mężów, to nadal jest jeden i ten sam facet. Dołączył: 2012-10-30 Miasto: Kielce Liczba postów: 1893 29 kwietnia 2016, 17:34 nie rób krzywdy swojemu dziecku... mówię z autopsji. ja do tej pory nie mogę do końca przebaczyć mojej mamie, ze pozwoliłam nam żyć w takich męczarniach. Camorrra Dołączył: 2015-02-08 Miasto: wrocław Liczba postów: 2870 29 kwietnia 2016, 18:05 szyneczka80 napisał(a):zeby cos zmienic to trzeba miec sile psychiczna. Czy jest cos zlego w tym ze chce leczyc depresje lekami? Odbieram to jakby antydepresanty to bylo zlo? Poza tym to nie jest tak ze on ciagle wrzeszczy, potrafi byc tez mily. Dlatego ciezko jest mi skreslac 4 lata zwiazku. Poza tym nie naleze do ludzi ktorzy jak cos jest nie tak to zabieraja manatki i tyle. Chcialam powalczyc o nas. Myslalam ze ktoras z was tez tak miala i sobie z tym znam się na chorobach psychicznych, więc mam nadzieję, że to lekarz Ci zdiagnozował tę depresję, a nie Ty sama, bo pomyłka między permanentnym stresem, który jest faktycznie strasznie destrukcyjny, a depresją będzie Cię drogo kosztować. Ja po prostu mam wrażenie, że uważasz, że jak łykniesz tabletkę to staniesz się nagle silną kobietą, a to tak raczej nie działa, bo nie takie ma być działanie tych leków. Poza tym chcesz walczyć o kogoś kto ma Ciebie w dooopie? O faceta, który dał Ci na piśmie (!!!!), że Cię więcej nie uderzy?!?!?!? O związek, który rozwala Twoje 1,5 roczne dziecko, które trzęsie się i kuli już ze strachu? Weź laska się zastanów nad sobą! Ty się boisz samotności, tego co ludzie powiedzą, że rodzice się wkurzą, bo przecież on nie pije, a tylko se pokrzyczy i Cię uderzy, ale kto by się tym przejmował. I żadne psychotropy Ci nie pomogą przestać być taką strachliwą i nieszanującą się babką, w tym może pomóc tylko praca nad sobą właśnie na terapii. Tak czy siak, to Twoje życie i Ty o nim decydujesz. Życzę dużo siły i trafnych decyzji. Czy to, że czasem nie chcecie się przytulać, jest powodem do zmartwienia?/ Zdjęcie: Luciano Fagner/Unsplash Opublikowano: 15:22Aktualizacja: 15:24 „Przytulanie jest zdrowe”! Jest ponoć ważniejsze od seksu, zachwyca naukowców, a świat stawia je na piedestale. Lecz czasem nie chcemy przytulać się w związku. Czy to my powinniśmy się martwić, że coś z nami nie tak, czy może świat zachłysnął się kultem przytulania? Sprawdźmy. Plusy przytulaniaGdzie, czyli biologiaKto, czyli partnerKiedy, czyli kontekstDzieci i ryby… Plusy przytulania Nie trzeba naukowych badań, by stwierdzić, że przytulanie jest pełne zalet, jednak naukowcy zajęli się również i tym. Badacze zgodnie dowodzą, że moc przytulania tkwi w oksytocynie – neuroprzekaźniku, który wydziela się z przysadki mózgowej już po kilku sekundach przytulania. Oddziałuje ona na układ limbiczny mózgu, czyli ten zestaw struktur, które stanowią emocjonalne centrum dowodzenia, co wyzwala szereg reakcji fizjologicznych organizmu. Wskutek tego obniża się poczucie stresu, lęku, bólu, smutku, a wzrasta poziom zadowolenia, motywacji, odporności i zaufania. Obecność oksytocyny jest niezbędna do budowania głębokich więzi między partnerami. Przytulanie okazuje się podstawowym elementem naszej biologii. To potrzeba behawioralna, która powinna być zaspokajana tak samo jak głód, pragnienie i sen, gdyż tak samo jak one jest niezbędna do poprawnego funkcjonowania organizmu. Mimo to są osoby, które stronią od przytulania nawet w swoich związkach. Przytulanie z jednej strony więc święci triumfy, ale z drugiej jest jednym z przejawów kryzysu bliskości, rozumianego dosłownie – jako kryzysu bliskości ciała z ciałem. Aby przybliżyć się do określenia przyczyny takiej niechęci, należy odpowiedzieć sobie na trzy pytania: kto, gdzie i kiedy? Zaczniemy od środka. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie umysłu, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z głębokim skupieniem, 30 saszetek 139,00 zł Zdrowie umysłu Good Sleep from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu WIMIN Głębokie skupienie, 30 kaps. 79,00 zł Zdrowie umysłu Naturell Ashwagandha, 60 tabletek 18,15 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Gdzie, czyli biologia Zmysł dotyku pozwala nam namacalnie doświadczać. Na owe doznania składają się dwa rodzaje odczuć – ze skóry oraz z tkanek głębszych. Czucie skórne to tzw. czucie powierzchniowe (eksteroceptywne). Receptory czuciowe umieszczone są w skórze, ale profesor neuronauk poznawczych Francis McGlone i jego zespół badawczy z Uniwersytetu Johna Mooresa odkryli, że skóra ludzka cechuje się różnymi strefami dotykowymi zależnymi od owłosienia. Dotyk skóry owłosionej jest wrodzonym procesem emocjonalnym ukształtowanym przez ewolucję. Odbierany jest przez wszystkich tak samo – jako czułość oraz wyraz troski, jak np. głaskanie po głowie. Dotyk skóry nieowłosionej jest procesem analitycznym, osobistym – ukształtowanym poprzez indywidualne doznania każdego człowieka. Drugi rodzaj czucia to czucie głębokie (proprioceptywne). Dotyczy ono orientacji części ciała. Receptory umieszczone są w mięśniach i ścięgnach. W obu rodzajach czucia doznania fizyczne z receptorów docierają do pierwszorzędowej kory czuciowej płata ciemieniowego mózgu, a stamtąd po wstępnej analizie do dalszych obszarów mózgu. Tam, zestawione z innymi informacjami, zyskują konkretne znaczenie. Kto, czyli partner Związki miłosne dorosłych to szczególny rodzaj relacji, bardzo często warunkowy. Kochamy kogoś za coś, za to, jaki jest, a nie (jak w przypadku miłości rodzicielskiej do dziecka) za to, że jest – tak po prostu, bezwarunkowo. Dorosły jest… dorosły, emocjonalnie dorosły. Jest świadomy konsekwencji swoich słów i czynów. Bierze odpowiedzialność za swoje decyzje i podejmowane działania. Cechuje go wysoki poziom samokontroli. Szanuje nas, jest godny naszego zaufania. Takimi widzimy swoich partnerów, a przynajmniej jako takich ich traktujemy. Do czasu. Kiedy, czyli kontekst Bywa, że spędzamy czas razem ze swoją drugą połówką, ale jakoś niespieszno nam do czułości. Pytanie „kiedy” to pytanie klucz, bo to pytanie o okoliczności przyrody momentu przytulania… a raczej niechęci do niego. Niechęć jest objawem, a „objawy mają swoje znaczenie” (Z. Freud). Jak każdy objaw jest czymś powodowany, tak w każdym związku są takie momenty, w których rzeczywistość weryfikuje dotychczasowy obraz partnerów. Wtedy nabierają oni innych cech. Okazuje się, że partnerzy mogą zranić, oszukać, obrazić itp. Co więcej, bywamy przekonani, że robią to celowo. Jeśli to chwilowa kłótnia, wówczas jest oczywiste, że stan emocjonalnego naelektryzowania skutecznie może blokować kontakt cielesny. Bo czy można dać się przytulać, będąc jeżowcem albo bryłą lodu? Nie – najpierw trzeba ochłonąć. Ale często jest tak, że przyczyna jest głębsza niż powierzchowna kłótnia. Na pozór niby wszystko w związku jest OK, jednak w głębi duszy coś nie gra. Patrzymy na partnera, a na myśl o przytulaniu czujemy wręcz odpychającą energię. W nieco lepszym wypadku pojawia się ambiwalencja – jednocześnie chcemy się przytulić i nie chcemy. Tutaj należałoby pochylić się nad fundamentalnymi elementami związku. Czy aby na pewno wszystkie istnieją? Szacunek, zaufanie, bezpieczeństwo, wsparcie, mentalna intymność to tylko kilka z nich. Jeśli czegoś w tej budowli brakuje, zapewne kryją się za tym kumulowane smutek, żal, złość, które wstrzymują pozytywną ekspresję, a wywołują awersję wobec drugiej osoby. Te uczucia są wyrazem poczucia krzywdy, a gdy czujemy się krzywdzeni, trudno jest wybaczyć i pozwolić na dotyk. Może być też tak, że przyczyna wynika z jakichś obaw lub przekonań. Nie chcę się przytulać, bo przytulanie uważam za oznakę słabości. Albo obawiam się, że przytulanie ma prowadzić do seksu, na który nie mam ochoty, ale nie chcę mówić o tym partnerowi wprost, obawiając się go urazić. Wtedy trzeba sobie w głowie poukładać pewne sprawy. Pamiętajmy, że niechęć nie zawsze musi być powodowana przez drugą osobę. Gdy drażni nas doskonale nam znane i dotąd akceptowane zachowanie partnera, zastanówmy się, czy to przypadkiem my sami nie jesteśmy rozdrażnieni. Dzieci i ryby… … głosu nie mają. Według przysłowia, ale trochę też w kwestii przytulania, bo dzieci i zwierzęta przytulamy chętnie. Zawsze. Wytłumaczenie tego fenomenu pozwoli zrozumieć, dlaczego partner w przytulaniu ma gorzej. Można by wyjaśnić to jednym zdaniem: ponieważ jest dorosły. Dziecko funkcjonuje na innych prawach. Kochane jest bezwarunkowo, bo po prostu jest, a nie za to, jakie jest. Nie jest w pełni świadome swoich konsekwencji i roli swoich słów i czynów. Osiąga mniejszy stopień samokontroli. Jest stosunkowo bezbronne – nie ma takiego anturażu poznawczego, by w pełni skutecznie bronić siebie. Wzbudza w nas uczucie troski i niewinności, nawet gdy coś solidnie przeskrobie, a wymiana szyby w piwnicy będzie nas słono kosztować. Jakże często nie ma w nas wtedy złości, a raczej żal i smutek oraz pretensja do siebie. Bo siebie samych uznajemy za odpowiedzialnych za to zdarzenie, gdyż to my wychowujemy dziecko. (Czy to poprawne zachowanie, to już druga strona medalu). Efekt jest taki, że przytulamy dziecko, nawet gdy nas mocno zdenerwowało. Pamiętając teorię stref czuciowych skóry różnie owłosionej, odruchowo głaszcząc dziecko po głowie, dajemy mu czułość, a nasz gniew szybko truchleje. Dlaczego z partnerem w złości to nie działa? Bo przecież nie jest dzieckiem. W relacji z dzieckiem dużo łatwiej się wybacza. I tu jest pies pogrzebany. Właśnie. Pies – nosi wiele cech, które przypisujemy też dziecku, a w dodatku jest cały owłosiony. Wobec zwierząt także nie trzymamy długo urazy. Ich błędy to efekt naszych błędów wychowawczych i ewentualnie ich instynktów i popędów biologicznych. A co z partnerem? Nic na siłę. Każdy ma prawo do wolności, zarówno ciała, jak i ducha, i ważne, by nasza wolność nie raniła innych. Dotyk jest bardzo osobisty. Zamiast się do niego zmuszać, należy przyjrzeć się związkowi. Niechęć do przytulania to sygnał, że coś w nim nie gra. Nie ma co się czarować – trzeba porozmawiać z partnerem, bo związek to dwie osoby. Odkrycie tego, co w związku piszczy, będzie zbawienne. Jeśli uzdrowimy związek, automatycznie przywrócimy przytulanie. Zobacz także Marta Witkowska Zobacz profil Podoba Ci się ten artykuł? Powiązane tematy: Polecamy Wczoraj w nocy po alkoholowej libacji wsiadł w samochód całkowicie pijany i pojechali z moimi braćmi na dyskotekę. Przed tym kopali w drzwi sypialni gdzie się zamknęłam i mnie wyzywali. Gdy zadzwoniłam do jego matki ta jak zawszę zaczęła na mnie wrzeszczeć, że to moja wina bo nie potrafię nad nim zapanować i pozwalam mu pić alkohol. Nie mam w nikim wsparcia. Mieszkamy w domu moich rodziców. Patologicznym. Nawet moi rodzice stoją za nim. Nie widzą nic złego w tym że on pije i mnie wyzywa. Wiem też, że nie dadzą mi żyć jeśli się z nim rozwiodę bo "przyniosę wstyd rodzinie". Będzie kopanie w drzwi, wyzywanie, wyłączanie prądu, internetu itd. Będę się bała nawet wyjść coś zjeść czy się załatwić. Dlatego też bałam się reakcji ich gdybym nie zdecydowała się zerwać zaręczyny chwilę przed ślubem. Taka sama sytuacja była gdy kiedyś zerwałam ze swoim poprzednim chłopakiem. Matka potrafiła budzić mnie o 5 rano i kazać do niego wrócić. Zmuszała mnie do bycia z nim. Wtedy jednak poznałam swojego przyszłego męża i on mi pomógł. Uciekłam z domu i zaczęłam studiować i pracować wieczorami. Teraz jednak on jest całkiem inną osobą. I nie mam do kogo zwrócić się z pomocą. Nie mam pieniędzy, ponieważ wydaliśmy prawie wszystko na działkę budowlaną. Nie mam wystarczająco pieniędzy żeby uciec z domu i wynająć mieszkanie i zacząć szukać pracy. Nie wiem do kogo mogę zwrócić się z pomocą i gdzie mogą mi jej udzielić. Spakowałam wszystkie jego rzeczy. Wiem jednak że jak wróci to rodzice i bracia staną w jego obronie i będą mi kazać wypier.....

mąż mnie nie szanuje druga strona medalu